W nocy 20-21 listopada 1941 roku żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich dokonali wyjątkowo udanego ataku na pozycje przeciwnika. Był on częścią działań zaczepnych prowadzonych w związku z aliancką kontrofensywą, mającą przerwać oblężenie Tobruku.
Tak opisał to wydarzenie we „Wspomnieniach wojennych 1939-1946” gen. Stanisław Kopański (który w czasie tej akcji mimo trudności podejmował wyjątkowo trafne decyzje):
„W dniu 20 listopada, o godzinie 17,30 nadeszło z dowództwa twierdzy hasło ‘POP’ (kolejnych wypadów i natarcia z Tobruku). O północy wyruszyła z gniazda oporu S 27, na północ od drogi do Derny, wzmocniona 4 kompania 1 batalionu pod dowództwem kpt. Jandzisa. Dowódca batalionu, mjr Kopeć, wraz z dowódcą wspierającej artylerii, mjr. Sikorskim, pozostawali na punkcie S 27, skąd starali się utrzymywać łączność z oddziałem na przedpolu. Cała akcja miała zakończyć się przed godziną 3 (21 listopada), gdyż w tym czasie musiało się rozpocząć następne podobne działanie z odcinka południowego twierdzy, a część artylerii wzmacniającej ognie na korzyść naszego wypadu od godz. 3 musiała być do dyspozycji dowódcy odcinka południowego.
Nasza akcja miała się odbyć przez zaskoczenie przeciwnika, bez przygotowania artylerii, która miała dać swe ognie dopiero dla osłony odwrotu oddziału po wykonaniu zadania, na żądanie dowódcy. Między godziną 2 a 3 przeżyłem bardzo ciężką chwilę. Łączność z kpt. Jandzisem zupełnie urwała się. Nie mógł więc on wywołać przewidzianych ogni artylerii, osłaniających jego wycofanie się. Z dowództwa twierdzy od chwili wyruszenia wypadu zapytywano mnie (bryg. Martin), kiedy wreszcie artyleria zacznie ogień. Przedwczesny rozkaz otwarcia ognia przez artylerię mógłby spowodować straty we własnym oddziale i uniemożliwić mu projektowane głębokie obejście przeciwnika od tyłu. W tych warunkach zdecydowałem się na wielkie ryzyko i o godzinie 2,30 dałem rozkaz rozpoczęcia ognia artylerii, mimo braku wiadomości od kpt. Jandzisa. Z trudnością mogłem ukryć niepokój, który mnie trawił aż do powrotu wypadu. Okazało się, że ogień artylerii rozpoczął się w najwłaściwszej chwili.
Wypad zniszczył kompanię nieprzyjacielską w szturmie od tyłu na bagnety i granaty ręczne i wziął jeńca przy stratach własnych dwu rannych i jednego zaginionego, który później wrócił. Ranny był dowódca przydzielonego dla wzmocnienia kompanii spieszonego plutonu carriersów, kpt. Drelicharz. By zdezorientować przeciwnika co do kierunku głównego działania Brygady, nakazałem równocześnie z nim wysłanie silniejszych patroli przez 3 batalion. Batalion ten wysłał patrol bojowy w sile plutonu z S 13 na ’White Knoll’. Wypad nocny kpt. Jandzisa był jednym z największych i najpomyślniejszych działań zaczepnych Brygady w Tobruku.”
Fotografia: Żołnierz SBSK z karabinem maszynowym Browning M1919 na stanowisku w rejonie Gazali. 16 lutego 1942. Źródło: Wikipedia, domena publiczna. Koloryzacja: Marek Korczyk.
Marek Korczyk