Eksperymenty z zamrażaniem prowadzono w Dachau od sierpnia 1942 roku do mniej więcej maja 1943 roku, głównie na użytek niemieckich sił powietrznych. Sprawdzano, jak przywracać zdrowie ludziom poważnie wychłodzonym lub zmarzniętym. Eksperymenty z lodem i mrozem na suchym lądzie symulowały zimno, jakiego doświadczali niemieccy lotnicy, których samoloty strącono nad morzem, albo żołnierze walczący na lądzie w ekstremalnie niskich temperaturach lub w głębokim śniegu. Celowo prowadzono różnorodne testy, by zbadać, jak przywracać do życia (przez „ogrzanie”) lotników i żołnierzy. Oskarżeni Karl Brandt, Handloser, Schroeder, Gebhardt, Rudolf Brandt, Mrugowsky, Poppendick, Sievers, Becker-Freyseng i Weltz odpowiadali przed Trybunałem za zbrodnicze skutki tych eksperymentów.
[Tekst stanowi fragment książki Vivien Spitz pt. „Doktorzy z piekła rodem”]
Departament Medycyny Lotniczej, którego dyrektorem był Becker-Freyseng, wyznaczył temat badań. Oskarżony Weltz i jego podwładny, doktor Sigmund Rascher, wydali rozkaz rozpoczęcia prowadzenia eksperymentów.
Zespół eksperymentalny wchłonął też doktora Holzloehnera i doktora Finkego z uniwersytetu w Kiel, a także wszystkich oficerów Służby Medycznej Powietrznych Sił Zbrojnych. Prowadzono dwa rodzaje eksperymentów z zamrażaniem: zamrażanie zimną wodą i zamrażanie na sucho.
Do eksperymentów z zamrażaniem zimną wodą użyto od około dwustu osiemdziesięciu do trzystu więźniów politycznych narodowości niemieckiej, a do przeprowadzenia od trzystu sześćdziesięciu do czterystu eksperymentów użyto więźniów wojennych. Osiemdziesiąt lub dziewięćdziesiąt ofiar zmarło. Rascher prowadził dodatkowe eksperymenty z około pięćdziesięcioma, sześćdziesięcioma ludźmi. Z tych ofiar zmarło od piętnastu do osiemnastu osób. Najlepszym sposobem opisania tych eksperymentów jest przedstawienie złożonych przed Trybunałem zeznań świadka Waltera Neffa, więźnia obozu koncentracyjnego, który był przy nich obecny. 17 i 18 grudnia 1946 roku Neff został przesłuchany przez prokuratora Jamesa McHaneya.
Prokurator McHaney: Kiedy rozpoczęto eksperymenty z zamrażaniem?
Świadek Neff: Pierwsze eksperymenty zaczęły się w sierpniu albo pod koniec lipca…
Prokurator: Proszę opisać basen doświadczalny.
Świadek: Był zbudowany z drewna. Miał dwa metry długości i dwa metry szerokości. Był wyniesiony około pięćdziesiąt centymetrów nad posadzkę i mieścił się w bloku nr 5, w komorze doświadczalnej. W basenie znajdowało się mnóstwo oświetlonych instrumentów i różnych aparatów do mierzenia.
Prokurator: Proszę teraz powiedzieć Trybunałowi, ile w przybliżeniu osób poddano w tym czasie eksperymentom? Proszę uwzględnić obie podane przez pana grupy.
Świadek: Użyto dwieście osiemdziesiąt do trzystu osób. Przeprowadzono jednak trzysta sześćdziesiąt do czterystu eksperymentów, ponieważ wielu osób użyto do więcej niż jednego eksperymentu – czasem nawet do trzech.
Prokurator: Z tych dwustu osiemdziesięciu lub trzystu więźniów, ilu w przybliżeniu zmarło?
Świadek: W rezultacie eksperymentów z zamrażaniem przybliżeniu zmarło osiemdziesięciu, dziewięćdziesięciu więźniów.
Prokurator: Pamięta pan, ilu osób użyto w eksperymentach prowadzonych przez zespół Holzloehner-Finke-Rascher?
Świadek: W tym czasie użyto około pięćdziesiąt do sześćdziesięciu osób.
Prokurator: Czy któraś z tych osób zmarła?
Świadek: Tak. W tym czasie było około piętnaście, może nawet osiemnaście przypadków śmierci.
Prokurator: Kiedy zakończono serię tych eksperymentów?
Świadek: Zakończono je w październiku. Myślę, że pod koniec października…
Prokurator: I potem Rascher prowadził eksperymenty na własną rękę?
Świadek: Tak.
Prokurator: Jak długo Rascher prowadził doświadczenia z zamrażaniem zimną wodą?
Świadek: Do maja 1943 roku.
Prokurator: Jak rozumiem, osoby, których używał do eksperymentów, były więźniami politycznymi?
Świadek: Było wielu więźniów politycznych, ale też wielu obcokrajowców. Byli jednak też więźniowie wojenni, których skazano na śmierć.
Prokurator: Czy te osoby były ochotnikami?
Świadek: Nie były.
Prokurator: Może pan dokładnie opisać Trybunałowi, jak prowadzono eksperymenty z zamrażaniem, to znaczy jak testowano, jak mierzono temperaturę, jak obniżano temperaturę wody w basenie i tak dalej?
Świadek: Baseny wypełniono wodą i potem stopniowo dodawano lód, aż woda osiągnęła temperaturę trzech stopni Celsjusza. Obiekty doświadczeń miały na sobie albo kombinezon lotnika, albo umieszczano je w wodzie nagie… Chociaż osoby poddawane eksperymentom były jakiś czas jeszcze przytomne, w końcu następowała tak zwana narkoza z zimna. Temperaturę mierzono odbytniczo i przez żołądek aparatem galwanometrycznym. Obniżenie temperatury do trzydziestu dwóch stopni było dla obiektu poddawanego eksperymentom straszne w skutkach. Wtedy właśnie tracił przytomność. Obiekt był dalej wyziębiany do dwudziestu pięciu stopni temperatury ciała i teraz, aby pan mógł zrozumieć ten problem, powinienem powiedzieć coś o etapie, w którym działali Holzloehner i Finke. W czasie ich aktywności żaden człowiek poddawany eksperymentom w rzeczywistości nie został zabity w wodzie. Śmierć następowała łatwiej, bowiem w chwili ożywiania temperatura nadal spadała, co skutkowało niewydolnością serca. Było to też przyczyną wadliwej terapii, zatem w przeciwieństwie do eksperymentów z niskimi ciśnieniami, śmierć nie była zadawana celowo. W komorze ciśnieniowej żaden przypadek śmierci nie można nazwać przypadkowym, był morderstwem z premedytacją. Inaczej było, gdy Rascher osobiście zajmował się eksperymentami. Wtedy osoby będące przedmiotem eksperymentów trzymano tak długo w wodzie, aż umierały
Prokurator: Przypomina pan sobie sytuację, gdy dwóch rosyjskich oficerów poddawano eksperymentom zamrażania?
Świadek: Tak.
Prokurator: Może pan zrelacjonować ten przypadek Trybunałowi?
Świadek: To najbardziej przykry przypadek, jakiego byłem świadkiem. Wywleczono z bunkra dwóch rosyjskich oficerów. Zabroniono nam rozmawiać z nimi. Przyszli około 16.00. Rascher rozebrał ich i zostali położeni w basenie nadzy. Mijały godziny. Ci dwaj Rosjanie po dwóch godzinach ciągle byli przytomni (podczas gdy zwykle po krótkim czasie, to znaczy po godzinie, wychłodzenie już działało). Wszystkie nasze apele do Raschera, aby dał im zastrzyk, były daremne. Mniej więcej w trzeciej godzinie jeden Rosjanin rzekł do drugiego: „Towarzyszu, powiedz temu oficerowi, żeby nas zastrzelił”. Drugi Rosjanin odparł: „Nie spodziewaj się po tym faszystowskim psie żadnej litości!”. Potem uścisnęli sobie ręce i powiedzieli: „Żegnaj, towarzyszu!”. Może pan sobie wyobrazić, co czuliśmy my, współwięźniowie, będąc świadkami takiej śmierci i nie mogąc nic na to poradzić. Niech pan sobie wyobrazi, jak potworne było skazywanie nas na pracę w takiej stacji eksperymentalnej. Po tych słowach, które przetłumaczył Rascherowi jakiś młody Polak, Rascher poszedł do biura. Ten Polak próbował podać im narkozę z chloroformu, ale Rascher szybko wrócił i zagroził, że zastrzeli nas, jeżeli jeszcze raz ośmielimy się zbliżyć do ofiar. Eksperyment trwał co najmniej pięć godzin, zanim nastąpił zgon. Oba ciała wysłano do Monachium na sekcję w szpitalu w Schwabing.
Prokurator: Niech świadek powie, ile zwykle czasu upływało, nim osoba poddawana eksperymentom z zamrażaniem zmarła?
Świadek: Czas trwania eksperymentu był inny w każdym indywidualnym przypadku. Zależał od tego, czy osoba była ubrana, czy naga. Jeżeli była drobnej budowy i w dodatku naga, śmierć często następowała już po ośmiu minutach. Jednak w wielu przypadkach osoba poddawana eksperymentom żyła przez trzy godziny i tak długo pozostawała we wodzie, aż nastąpił zgon.
Tekst stanowi fragment książki „Doktorzy z piekła rodem” autorstwa Vivien Spitz. Publikacja ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Replika i została objęta patronatem medialnym portalu WarHist.pl.
Zdjęcie tytułowe: Eksperymenty w Dachau – ofiara tracąca przytomność podczas eksperymentu z ciśnieniem. Źródło zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna.