20 czerwca 1941 r. Wódz Naczelny Wojska Polskiego gen. Władysław Sikorski ustanowił Znak Spadochronowy, jako element wyróżniający nowy rodzaj wojsk polskich podczas tworzenia 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Projekt graficzny znaku wykonał Marian Walentynowicz (ten od Koziołka Matołka). Na wewnętrznej stronie znaku wyryte było hasło: „Tobie Ojczyzno”.
7 lutego 1954 r. zarządzeniem kierownika Ministerstwa Obrony Narodowej w Londynie został ustanowiony Znak dla Skoczków do Kraju, czyli Znak Spadochronowy Armii Krajowej. Od bojowego Znaku Spadochronowy Armii Krajowej. Od bojowego Znaku Spadochronowego różnił się tym, że wewnątrz wieńca laurowego miał umieszczoną srebrną kotwicę Polski Walczącej. Edycja tej odmiany jest niewielka i obejmuje zaledwie 316 numerowanych egzemplarzy.
Cichociemni – zawsze samotni w walce. Było ich tylko 316. Wnieśli nieoceniony wkład w walkę polskiego ruchu oporu z Niemcami i Sowietami. Wśród nich była jedna kobieta. Przekradała się przez ośnieżone przełęcze Pirenejów i skakała w nocy ze spadochronem. Nawet sam Jan Nowak-Jeziorański nazywał ją „postacią legendarną”, a kpt Kazimierz Bilski-Rum, wspominał w sposób następujący: „Wierzyła w dwie rzeczy: konieczność i słuszność swej pracy oraz w osobiste szczęście. (…) Była zawsze dziwna i nikt nie mógł w gruncie rzeczy poznać jej kobiecej natury. Jedno mogę powiedzieć, poznałem bardzo dokładnie jej pełną poświęcenia pracę dla Polski i jej kochające Kraj serce”.
Elżbieta Zawacka urodziła się 19 marca 1909 r. Ukończyła studia matematyczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 1939 r. brała udział w obronie Lwowa. Po zajęciu Polski przez okupantów nie miała wątpliwości, że walkę należało kontynuować.
W październiku wstąpiła do Służby Zwycięstwu Polsce (SZP). Zorganizowała na Śląsku placówkę łączności zagranicznej o kryptonimie „Cyrk”, która dbała o bezpieczeństwo tras kurierów przewożących pocztę do sztabu Naczelnego Wodza w Londynie.
Pod koniec 1940 r. została przeniesiona do Warszawy i rozpoczęła działalność w Wydziale Łączności Zagranicznej Komendy Głównej Armii Krajowej. Zadaniem placówki, działającej pod kryptonimem „Zagroda”, było utrzymywanie łączności między podziemiem w kraju a władzami RP i Naczelnym Wodzem na obczyźnie. Starannie przygotowane trasy kurierskie były pomostem między Polską a Francją, a potem Anglią. Na przełomie 1943/1944, a więc w okresie największego rozwoju, „Zagroda” dysponowała 120 ludźmi w całej Europie. Zawacka, która przyjęła pseudonim konspiracyjny Zo, została z czasem zastępczynią szefowej „Zagrody” Emilii Malesy pseudonim Marcysia. Obu kobietom udało się zorganizować nowoczesny system przygotowania i ekspedycji poczty, bazujący na osiągnięciach techniki fotograficznej (mikrofilmowanie). Od 1943 r. komórka łączności przyjmowała także cichociemnych, zrzucanych do walki w kraju z alianckich samolotów.
Dzięki perfekcyjnej znajomości języka niemieckiego, którym posługiwała się od dzieciństwa, oraz niezwykłej inteligencji „Zo” była idealną kandydatką na kuriera. Komendant główny AK Stefan Grot-Rowecki powierzył jej więc szczególną misję. Została jego emisariuszką do sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Miała tam przedstawić sytuację w okupowanej ojczyźnie, sprawdzić stan łączności między Polską a Londynem oraz przedstawić żądania generała Roweckiego dotyczące uprawnień kombatanckich kobiet – żołnierzy AK. Przygotowania do wyjazdu trwały kilka miesięcy. „Zo” dokładnie studiowała trasy oraz poznawała szczegóły informacji, które miała przekazać w Londynie. Z Warszawy wyruszyła jako pracownica firmy naftowej pod nazwiskiem Elisabeth Kubitza. Wiozła pocztę, którą umieściła w zgrabnej zapalniczce i trzonku domowego klucza. Kiedy dotarła do Paryża, okazało się, że musi wrócić do kraju, ponieważ trasa nie była bezpieczna. Po aktualizacji poczty, ponownie wyruszyła do Londynu w lutym 1943 r. Trasa prowadziła przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar. Podróżowała na tendrze parowozu, przedzierała się przez ośnieżone Pireneje, w których od kilku dni szalała zamieć. W śnieżnym piekle „Zo” i jej francuski przewodnik zgubili drogę. Nie miała już sił iść dalej, położyła się na śniegu. Wtedy przewodnik zaczął ją kopać po całym ciele. Wstała i dzięki temu udało jej się przeżyć kolejnych 66 lat. Z Gibraltaru drogą morską dotarła w maju nad Tamizę.
„Tymczasem «Zo» szła przez Europę jak wicher – wspominał Kazimierz Bilski «Rum», w książce Drogi cichociemnych [Bellona, Warszawa 1993]. – Każda wieść o jej podróży, nadawana z punktów przejściowych, była spóźniona, i odwrotnie, każde nasze polecenie dla «Zo» przybywało do baz już po jej odjeździe. W pewnym momencie centrala straciła całkowicie kontrolkę i kiedy gubiliśmy się w domysłach nad jej losem, wszedł do pokoju szef oddziału wraz z młodą niewiastą i rzekł: – Przestańcie się bawić w przewidywania. Oto jest «Zo»!”.
Po wykonaniu wszystkich zadań „Zo” otrzymała rozkaz powrotu do kraju. Przeszła szkolenie spadochronowe i jako cichociemna na własną prośbę wróciła 10 września 1943 r. do kraju. Wcześniej jeszcze, podczas skoku treningowego zwichnęła sobie obie kostki u nóg. Normalny człowiek nie da rady po czymś takim stąpnąć, ale „Zo” nie była „normalnym” człowiekiem. Kazała sobie zabandażować kostki na sztywno i wyruszyła. Następnego dnia zameldowała się w Komendzie Głównej AK.
Od połowy 1941 r. „Zo” kursowała między Berlinem a Warszawą, przewożąc pocztę, informacje i meldunki. Z powrotem najczęściej przywoziła walizki z dolarami przeznaczonymi na działalność konspiracyjną. Korzystając z fałszywych dokumentów na różne nazwiska, ale zawsze to samo imię, przekraczała granice Rzeszy ponad 100 razy, stając się prawdziwą legendą kurierów w okupowanej Europie. Niebieskooka, o jasnych włosach, perfekcyjnie władająca niemieckim, na bezczelnego wchodziła do przedziałów oznaczonych tabliczką Nur für Deutsche – tylko dla Niemców.
W Powstaniu Warszawskim w ramach WSK uczestniczyła w walkach w Śródmieściu. Po upadku powstania opuściła Warszawę razem z ludnością cywilną. W październiku 1944 r. rozkazem dowódcy AK została mianowana kapitanem, później uzyskała awans na majora.
W lutym 1945 r. ponownie rozpoczęła działalność konspiracyjną, tym razem w organizacji Wolność i Niezawisłość. 5 września 1951 r. została aresztowana przez UB. Po kilkumiesięcznym śledztwie i ciężkich przesłuchaniach została skazana na 10 lat więzienia za szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu i działalność na szkodę państwa polskiego. Na wolność wyszła 24 lutego 1955 r. Uczyła w rodzinnym Toruniu. Dziesięć lat później mogła zostać dyrektorką szkoły. Był tylko jeden drobny warunek: wstąpienie do PZPR. Odmówiła i taki był koniec jej „kariery” w szkolnictwie.
Generał Elżbieta Zawacka zmarła 10 stycznia 2009 r. 7 marca 2011 r. ogłoszono wyniki plebiscytu Muzeum Historii Polski i magazynu historycznego „Mówią Wieki” na Polkę Wszech Czasów. Zwyciężczynią głosowania została Maria Skłodowska-Curie, która uzyskała 3618 głosów. Na profesor Elżbietę Zawacką, która zajęła miejsce drugie, zagłosowały 2964 osoby.
Artykuł stanowi rozdział książki „II wojna światowa Polaków w 100 przedmiotach” autorstwa Teresy Kowalik i Przemysława Sowińskiego. Publikacja ukazała się w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Fronda. Recenzję tytułu możecie przeczytać tutaj.
Zdjęcie tytułowe: Znak Cichociemnych. Zdjęcie za: „II wojna światowa Polaków w 100 przedmiotach”.