Noc długich noży – pod taką symboliczną nazwą do historii przeszła noc z 29 na 30 czerwca 1934 roku, gdy Adolf Hitler i jego zwolennicy krwawo rozprawili się z prawdziwymi i wydumanymi przeciwnikami dyktatora wewnątrz ruchu nazistowskiego. Zamordowanie wielu partyjnych działaczy, w tym jednego ze starych przywódców ruchu, Ernsta Röhma, oraz rozwiązanie SA otworzyło nowy rozdział w historii nazistowskich Niemiec. Hitler obrał kurs w kierunku państwa totalitarnego, w którym żadna opozycja nie mogła być tolerowana. Osobiście zlecał zabójstwa i oswoił się z przemocą.
Przyczyny i źródła konfliktu w NSDAP
Konflikt w łonie NSDAP narastał od wielu lat. Naziści nie byli jednorodną politycznie i ideologicznie grupą. Sama doktryna stanowiła zlepek idei, często zaczerpniętych z innych systemów filozoficznych, politycznych i prawnych. W takim misz-maszu trudno było o stuprocentową zgodność poglądów. Naziści mieli także licznych wrogów zewnętrznych, ale ci w 1933 roku byli coraz bardziej marginalizowani.
Wewnątrz partii ścierały się natomiast różne koncepcje prowadzenia działalności politycznej oraz rozłożenia akcentów. W 1932 roku naziści dwukrotnie wygrali wybory parlamentarne, co ostatecznie wyniosło ich do władzy. Znamienne, iż przejęli ją w demokratyczny sposób – 30 stycznia 1933 roku Hitler został mianowany kanclerzem przez prezydenta Paula von Hindenburga i stworzył większościową koalicję z nacjonalistami, którzy także znaleźli się w Bundestagu. Początkowo nie odrzucił wszystkich zasad demokracji. Postanowił ukrywać się za fasadą reguł konstytucyjnych, by stopniowo rozszerzać swoją władzę.
Nie wszystkim „starym nazistom” taka forma działań – prowadzących do dyktatury, ale stosunkowo wolno – przypadła do gustu. Jednym z buntowników w łonie NSDAP był Ernst Röhm, założyciel pierwszych paramilitarnych bojówek Sturmabteilung (SA). W 1933 roku ich liczebność mogła sięgać nawet 3 milionów ludzi, co stanowiło pokaźny kapitał i liczący się czynnik w rozgrywkach wewnątrzpartyjnych. Röhm był z natury rewolucjonistą. Przesiąknięty bojówkarską przeszłością liczył na możliwość przyspieszenia nazistowskiej rewolucji przy pomocy siły. Chciał wywrócić zastany porządek do góry nogami – wyczyścić armię ze starych dowódców, pozbyć się przeciwników politycznych, przejąć wojsko i reformować kraj na modłę nazistowską tak szybko, jak to możliwe. Co więcej, miał też konkretne aspiracje polityczne oraz kontrolę nad potężną – choć powoli tracącą dominację na rzecz Schutzstaffel (SS) kontrolowanych przez Heinricha Himmlera – SA, której członkowie byli mu wierni i w wielu wypadkach podzielali idee rewolucyjnego przewrotu.
Hitler był bardziej powściągliwy w doborze środków, przynajmniej w pierwszych latach po objęciu funkcji kanclerza. Zamierzał wykorzystać demokratyczne instytucje do zniszczenia demokracji od środka i wprowadzenia autorytarnej dyktatury. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom. Dążył do tego samego celu co Röhm, dobierał jedynie inne środki, a na późniejszym etapie zbrodniczość zbudowanego przez niego systemu daleko wykraczała poza to, co robił Röhm i jego SA-mani. Hitler nigdy zresztą nie zaufał SA w stu procentach. Nie miał nad nimi kontroli, a Röhm zawsze przejawiał stosunkowo dużą niezależność, nawet jeśli deklarował wierność wobec Führera. Ba, podobno zmarł ze słowami „mein Führer” na ustach. Decyzja Hitlera o powołaniu SS i stopniowym wzmacnianiu organizacji mogła jednak zwiastować, iż w którymś momencie SA i SS znajdą się w otwartym konflikcie. Tak też się stało.
Wyrok na Ernsta Röhma
Na początku 1934 roku Röhm zaproponował, by SA zostały wcielone do regularnej armii. Biorąc jednak pod uwagę liczebność paramilitarnej organizacji, oznaczałoby to wchłonięcie Reichswehry (wówczas dopiero odbudowującej się po ograniczeniach nałożonych na nią przez traktat wersalski) do SA, podporządkowanie armii Röhmowi i przejęcie jej potencjału przez SA. W lutym przedstawił swój projekt na posiedzeniu niemieckiego rządu. Idea spotkała się z ostrym sprzeciwem dowództwa armii, które zdawało sobie sprawę, iż może utracić niezależność. Spór rozstrzygnął sam Hitler, który odrzucił koncepcję Röhma. Opowiedział się tym samym po stronie dowódców, co Röhm przyjął jako zdradę nazistowskich ideałów. Chciał przecież wstrząsnąć strukturą Reichswehry, a nie układać się ze starymi wojskowymi, których postrzegał jako systemowych przeciwników.
Röhm zaakceptował decyzję Hitlera, ale nie zamierzał całkowicie zrezygnować ze swoich aspiracji. W kraju wrzało, a SA wciąż dokonywały prowokacji. Sam Röhm miał nawet powiedzieć, że nie zamierza podporządkowywać się Hitlerowi, bo ten jest „śmiesznym kapralem”.
Nie umknęło to uwadze prezydenta Paula von Hindenburga, który 21 czerwca spotkał się z Hitlerem, wyrażając zaniepokojenie sytuacją w kraju. W trakcie rozmowy kanclerz zadeklarował, iż zrobi porządek z opozycjonistami. Już wtedy władze NSDAP sugerowały, iż poplecznicy Röhma mają przygotowywać zamach stanu, co miało później stanowić uzasadnienie dla interwencji. Ta rozpoczęła się w nocy z 29 na 30 czerwca 1934 roku.
Noc długich noży, dzień karabinów
30 czerwca Hitler, w obstawie wiernych towarzyszy, przyleciał do Monachium, gdzie spotkał się z lokalnymi działaczami NSDAP i odbył rozmowę z Röhmem. Historycy nie ustalili dokładnie, jaki był przebieg zdarzeń. Z dużym prawdopodobieństwem Hitler przybył do hotelu Hanselbauer, gdzie przebywał Röhm i bez ogródek oznajmił mu, iż z powodu zdrady zostaje aresztowany. Röhma i jego bliskich współpracowników zapakowano do samochodów i przewieziono do więzienia. Część z działaczy SA rozstrzelano na miejscu na polecenie Hitlera. Röhma początkowo pozostawiono przy życiu, co wynikało z rozterek Hitlera – nie chciał likwidować Röhma, jednego z najstarszych współpracowników i współtwórcy partii. W więzieniu Stadelheim dowódca SA przesiedział jednak ledwie dwa dni. Już 1 lipca przysłano do niego dwóch SS-manów, którzy najpierw zaproponowali Röhmowi honorowe samobójstwo, a gdy ten odmówił – zastrzelili go.
Takie rozwiązanie podpowiedzieli Hitlerowi podobno Heinrich Himmler i Hermann Göring. W tym samym czasie, gdy Hitler rozmawiał z Röhmem, dowodzone przez nich siły SS rozpoczęły czystkę w Berlinie. Tam ofiarami aresztowań i morderstw padli nie tylko zwolennicy Röhma, ale i bliscy współpracownicy Franza von Papena, pełniącego wówczas funkcję wicekanclerza i teoretycznie znajdującego się poza główną osią sporu. Papen nie miał odpowiedniego wyczucia. 17 czerwca 1934 roku wygłosił bowiem na Uniwersytecie w Marburgu przemówienie, w którym skrytykował rządy NSDAP za łamanie prawa i wezwał do powrotu do demokratycznych standardów. Samemu Papenowi udało się przeżyć „noc długich noży”, choć został wówczas poddany aresztowi domowemu, a kilku z jego bliskich współpracowników (w tym Herberta von Bose oraz Edgara Junga, który napisał marburskie przemówienie) po prostu zastrzelono.
Naziści zlikwidowali także Kurta von Schleichera, byłego kanclerza i postać wpływową w kręgach armijnych, czy Gregora Strassera, który w 1932 roku próbował dokonać rozłamu w NSDAP, a później głosił konieczność powrotu do ideałów narodowego socjalizmu, z naciskiem na socjalizm. Berlińska czystka była prowadzona w oparciu o przygotowaną wcześniej listę proskrypcyjną. Metody kwalifikacji były często wybitnie arbitralne, a na liście mogli się także znaleźć politycy, którzy zwyczajnie „zaszli za skórę” czołowym nazistowskim dygnitarzom. Łącznie zamordowano nieco ponad 100 osób, część zginęła przypadkowo w trakcie zatrzymań lub przez pomyłkę. Warto odnotować, iż większość osób zamordowano przy użyciu broni palnej i w biały dzień, wobec czego określenie „noc długich noży” ma wymiar przede wszystkim symboliczny.
Konsekwencje rozprawy z opozycją
Hitler i jego poplecznicy rozegrali czystkę koncertowo. Natychmiast obwieszczono, iż zlikwidowani planowani zamach stanu, a ich zamordowanie miało na celu ochronę kraju i było dozwolone w świetle prawa – za zdradę przewidywano bowiem karę śmierci. Przemówienie radiowe wygłosił spec od propagandy Joseph Goebbels. Z kolei przemawiający w Reichstagu Hitler powiedział, iż musiał „podjąć najsmutniejszą decyzję w życiu”, ale nie miał innego wyjścia.
Propaganda wykorzystywała nie tylko motyw rzekomej zdrady. Obszernie relacjonowano homoseksualizm Röhma, który przedstawiano jako przykład „odrażającej dewiacji seksualnej”. Czy Röhm był faktycznie homoseksualistą? Tu zdania są podzielone. Na pewno w trakcie zatrzymania w hotelu jeden z jego współpracowników został nakryty z młodym kochankiem. Wszystko to musiało wywołać zamierzony efekt – prezydent von Hindenburg nie tylko nie potępił masowych morderstw, ale i pogratulował Hitlerowi świetnie przeprowadzonej akcji, która w jego zaburzonej propagandą ocenie uratowała Niemcy. 3 lipca 1934 roku niemiecki rząd uchwalił zresztą „prawo środków samoobrony Państwa”, które usankcjonowało morderstwa w świetle ochrony narodu niemieckiego. 13 lipca Hitler wystąpił przed Reichstagiem, podsumowując czystkę. Liczbę ofiar oszacował na 77 osób. Dziś wiemy, że była ona zaniżona.
Niektórzy historycy sugerują, iż Hitler nie miał wyjścia i był zmuszony do rozprawy z SA i Röhmem, by uniknąć konfrontacji z armią i prezydentem von Hindenburgiem. Jest to tylko częściowa prawda. Nie ulega wątpliwości, iż Hitler wykorzystał nadarzającą się okazję do pozbycia się jednego z głównych rywali oraz krytyków. Wypowiedzi Röhma na temat Hitlera nie pozostawiały wątpliwości, iż kwestionuje on jego przywództwo oraz wizję prowadzenia kraju. Czy Hitler mógł sobie pozwolić na tolerowanie nieposłuszeństwa we własnych szeregach? Czy mógł pozwolić na dalszy rozwój SA i wzmocnienie Röhma? Czy Hindenburg dysponował siłą polityczną i militarną zdolną do przeciwstawienia się Hitlerowi? Na żadne z tych pytań nie można odpowiedzieć twierdząco.
Noc długich noży miała ogromne znaczenie symboliczne i polityczne. Hitler wysłał jednoznaczny sygnał wszystkim potencjalnym krytykom i przeciwnikom, iż w drodze po władzę absolutną nie zamierza cofnąć się nawet przed zabijaniem towarzyszy partyjnych. Czystka ugruntowała jego pozycję jedynego lidera i dodała mu autorytetu. Oswoiła go także z zabijaniem jako środkiem prowadzenia walki politycznej. SA z kolei zaczęły tracić na znaczeniu i wkrótce zostały całkowicie zmarginalizowane, choć oficjalne rozwiązanie nastąpiło dopiero po bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy w 1945 roku.
Wyjaśnić należy jeszcze etymologię określenia „noc długich noży”. Termin ten pojawił się w III Rzeszy jeszcze w latach trzydziestych i symbolizował likwidację zdrajców przez SS – to członkowie tej właśnie organizacji posługiwali się specyficznymi sztyletami nazywanymi kordzikami. Wprawdzie w trakcie czystki okazały się nieprzydatne, ale sama konotacja idealnie oddaje charakter skrytobójstwa, kojarząc się dzisiaj jednoznacznie z krwawą rozprawą z wewnętrzną opozycją w łonie partii nazistowskiej.
Zdjęcie tytułowe: Ernst Röhm w 1924 roku (Wikipedia/Library of Congress, domena publiczna).