W zasadzie przez cały okres wojny działaniom polskim towarzyszyły oskarżenia o antysemityzm, brak tolerancji i dyskryminowanie ludności żydowskiej w przekazywaniu pomocy. Zarzuty wysuwano zarówno wobec polityków, jak i niektórych ambasadorów, posłów i konsulów. Wiele z nich dotyczyło sytuacji w polskich jednostkach wojskowych, w Armii Polskiej we Francji, Armii Polskiej w ZSRR i na Bliskim Wschodzie oraz w Polskich Siłach Zbrojnych w Wielkiej Brytanii. Skargi były formułowane przez poszczególne osoby, organizacje żydowskie, zachodnich polityków, a przede wszystkim przez media. Protestowano także przeciwko antysemickim wypowiedziom niektórych członków Rady Narodowej, czy też przeciwko publikacjom emigracyjnej prasy.
Czy antysemityzm był realnym problemem?
Władze polskie przeciwdziałały oskarżeniom, starając się wskazywać na bezzasadność części zarzutów, powołując komisje wojskowe do spraw zbadania zachowań antysemickich, wydawały także odpowiednie instrukcje i rozkazy, które miały przeciwdziałać przejawom antysemityzmu. Nierzadkie były publiczne wystąpienia czy apele najważniejszych polityków, w których zapewniano o braku dyskryminacji. Wskazywano także na inspirowanie tego typu oskarżeń przez Niemcy i ZSRR, którym zależało na zdyskredytowaniu władz polskich.
Oceniając ten aspekt działań rządu, należy stwierdzić, że do zachowań antysemickich rzeczywiście dochodziło (zwłaszcza w wojsku), jednakże ich skala była zdecydowanie mniejsza, niż wynikałoby to z relacji prasowych. Nie bez znaczenia była także rozbieżność między oczekiwaniami i potrzebami uchodźców a realnymi możliwościami aparatu państwa. Nieudzielenie pomocy – wynikające często z obiektywnych trudności – nierzadko było odbierane jako przejaw dyskryminacji.
Do kulminacji napięć w stosunkach polsko-żydowskich doszło wiosną 1944 r., kiedy to sprawa dezercji Żydów z PSZ i oskarżeń o antysemityzm stała się tematem debat w Izbie Gmin. Trzeba jednak pamiętać, że trudności we wzajemnych relacjach istniały w zasadzie od początku wojny. Nie sposób niemalże znaleźć choćby jednego ówczesnego dokumentu, w którym Polacy nie krytykowaliby zachowania ludności żydowskiej na terenach RP zajmowanych we wrześniu 1939 r. przez ZSRR. Zarzuty te najdobitniej chyba wyraził polski konsulat w Czerniowcach, który opisując sytuację pod okupacją radziecką, stwierdzał: „Żydzi sami z wielu filosemitów zrobili zagorzałych antysemitów”.
Symptomatyczna była także rozmowa generała Władysława Andersa, tworzącego Armię Polską w ZSRR, z politykami Bundu Henrykiem Erlichem i Wiktorem Alterem (zamordowanymi później przez NKWD) w październiku 1941 r., w której Anders, wspominając zachowania Żydów, oceniał, że „takie rzeczy nie mogą pozostać bez śladu”, i polemizował z bundowcami twierdzącymi, że „były to zjawiska znikome”. Z drugiej strony równie często w dokumentacji archiwalnej i literaturze naukowej można znaleźć informacje o dyskryminacyjnym traktowaniu mniejszości żydowskiej przez przedwrześniowe władze II RP, co miało skutkować niskim stopniem identyfikacji z państwem polskim. Nierzadkie są także opinie, że pozytywny stosunek społeczności żydowskiej w 1939 r. do Armii Czerwonej wynikał z lęku przed wojskami niemieckimi, które zajmowały Polskę, a które – jak się okazało, słusznie – uważano za większe zagrożenie dla Żydów niż Armia Czerwona.
Żydzi w polskiej armii
Wiele emocji i wzajemnych oskarżeń wzbudziła także kwestia formowania Armii Polskiej w ZSRR i dystrybuowania nadsyłanej z zagranicy pomocy. Stałym elementem dwustronnych relacji były oskarżenia o zbyt nikły udział Żydów w tworzonym wojsku i dyskryminowanie osób pochodzenia żydowskiego w rozdzielaniu lekarstw, żywności i odzieży. Zarzutom tym towarzyszyły polskie zapewnienia o sprawiedliwym podziale środków, a nawet faworyzowaniu Żydów. Podkreślano także (szczególnie początkowo) dużą liczbę Żydów w armii polskiej, skutkującą mało wyszukanymi komentarzami o wojsku składającym się z „pejsatych i brodatych «Polaków»”.
Warto też zauważyć, że w działaniach pomocowych prowadzonych w niezwykle trudnych warunkach i przy czasami przypadkowym doborze pracowników poszczególnych delegatur nie udało się uniknąć błędów, przejawów nieuczciwości czy zwykłego marnotrawstwa, które były odczytywane przez odbiorców jako kontynuacja praktyk przedwrześniowych. W rezultacie funkcjonowanie polskiego aparatu pomocowego w ZSRR stało się przedmiotem badań Najwyższej Izby Kontroli podległej władzom na uchodźstwie. Nieprawidłowości zdarzały się nie tylko na terenie ZSRR – przykładowo Stanisław Zabiełło, opisując sytuację we Francji, zwracał uwagę w październiku 1941 r. na konsekwencje „funkcjonowania swego czasu szajek fałszerzy i handlarzy dokumentami polskimi”. Wskazywano także na możliwość nielegalnego, odpłatnego uzyskania paszportów polskich przez Żydów („dwaj bracia Ehrenbergowie, Zolna i inni stwierdzili, że dla ułatwienia sobie podróży brali za pieniądze paszporty w Konsulacie w Tuluzie”.
Warto przy tym podkreślić, że szereg działań podejmowanych wobec władz i urzędników państw okupacyjnych czy neutralnych miało z założenia charakter nielegalny. Wręczenie łapówki w zamian za dokumenty, żywność, lekarstwa, odzież czy zgodę na wyjazd było działaniem, bez którego nie sposób wyobrazić sobie niesienia pomocy. W takiej rzeczywistości nietrudno o zatarcie granicy pomiędzy tym, co dopuszczalne i potrzebne, a tym, co nieetyczne i naganne.
Jeszcze więcej emocji wzbudziła kwestia ewakuacji Armii Polskiej w ZSRR (oraz towarzyszących jej cywilów) do Iranu. Skargom środowisk żydowskich na pomijanie Żydów towarzyszyły znowuż polskie zapewnienia o braku dyskryminacji i maksymalnym uwzględnianiu osób pochodzenia żydowskiego. Koniecznie przy tym trzeba zwrócić uwagę na stanowisko władz ZSRR, które od 1 grudnia 1941 r. zaczęły uznawać mieszkańców przedwojennej Polski pochodzenia żydowskiego, białoruskiego i ukraińskiego za obywateli ZSRR. Chodziło o tzw. paszportyzację osób, które w okresie 1939–1941 znajdowały się na terenach okupowanych przez ZSRR i uznawanych przezeń za włączone w skład Związku Radzieckiego. W rezultacie władze radzieckie nie zgadzały się na przyjmowanie polskich Żydów do armii Andersa ani tym bardziej na ich masową ewakuację na Bliski Wschód. Ambasador w Kujbyszewie Stanisław Kot stwierdzał nawet, że „Sowiety […] zaczynają cuda wyprawiać z żydami, traktując nawet krakowskich i warszawskich jako swoich obywateli, więc ktoś musi natychmiast wziąć na siebie nieoficjalny ciężar informacyjny i propagandowy tej sprawy”. Działalność informacyjna była o tyle istotna, że środowiska żydowskie zdawały się nie dostrzegać polityki władz radzieckich w sprawach obywatelstwa, której zasadniczym celem było podważenie praw Polski do wschodnich terenów II RP. Mimo obstrukcji radzieckich ambasador Kot zwracał uwagę, że „szereg żydów został przemycony przez władze polskie”. Sprawę tę Kot poruszał także w swojej korespondencji do premiera Władysława Sikorskiego, któremu wobec planowanego spotkania z Andersem sugerował: „Konieczne jest, aby nasze organy wojskowe zachowały w Rosji jak najwięcej poprawności w sprawach żydowskich. Zbyt często w organach wojskowych manifestuje się antysemityzm w stosunkach z obywatelami Żydami. W sprawie poboru i transportów wojsk nie wyzyskuje się wobec Żydów argumentu, że ograniczenia zostały nam narzucone przez Sowiety wbrew władzom polskim. W rezultacie Żydzi są powszechnie przekonani, że ograniczenia wynikają na skutek instrukcji rządu polskiego”.
Trudności pomimo starań
Warto jeszcze podkreślić, że stosunki polsko-żydowskie należały do jednej z najtrudniejszych sfer działalności rządu RP na uchodźstwie. Obarczone były historycznymi zaszłościami, a w tle dokonywała się jedna z najbardziej brutalnych zbrodni w historii ludzkości. Najmniejszy nawet incydent zaistniały w cieniu zagłady narodu żydowskiego wzbudzał olbrzymie emocje i urastał do rangi nierozwiązywalnego problemu. Ponadto wszelkie działania były podejmowane w realiach braku rzetelnych informacji, w nieustającym zalewie plotek, pogłosek czy – mówiąc dzisiejszym językiem – fake newsów, wypuszczanych w ramach walki propagandowej. Uchodźcy, których życie było zagrożone, dawali czasem wiarę nawet najbardziej nieprawdopodobnym plotkom, a pojawiające się zarzuty bywały niekiedy skrajnie absurdalne. Nic zatem dziwnego, że wzajemnym relacjom towarzyszyły nadmierne emocje, karmiące się opisanymi wyżej stereotypami, i brak zrozumienia. Oskarżenia formułowano zresztą również pod adresem pomocowych organizacji żydowskich, o czym m.in. informował konsul generalny w Jerozolimie: „Nadmieniam, że ortodoksi są traktowani po macoszemu przy rozdziale środków pomocy przez oficjalne czynniki żydowskie w Palestynie, ze względów politycznych”.
Wypada wspomnieć także o sytuacjach odwrotnych, czyli o zgodnej współpracy Polaków i Żydów. Za przykład może posłużyć opisane wyżej współdziałanie poselstwa w Bernie z komitetem RELICO.
Trzeba także przy tym pamiętać, że w czasie wojny praca była wykonywana w niezmiernie trudnych warunkach, również z narażeniem własnego życia, w sytuacji stałego deficytu środków pomocowych i przy pełnej świadomości, że uratowanie wszystkich zagrożonych nie będzie możliwe. Erich Maria Remarque w znanej wojennej powieści „Noc w Lizbonie” o losach osób usiłujących uciec przez nazistowskimi Niemcami pisał: „Człowiek był w tym okresie nikim, ważny paszport – wszystkim”. Każda działalność prowadzona w takich okolicznościach z jednej strony musiała rodzić skrajne emocje u osób szukających ratunku, a z drugiej strony tworzyła podatny grunt dla pojawiania się rozmaitych nieprawidłowości.
Zdjęcie tytułowe: Dowódca 2. Korpusu Polskiego, gen. Władysław Anders, który zezwalał na dezercję żołnierzy pochodzenia żydowskiego. Źródło zdjęcia: NAC.
Tekst stanowi fragment wstępu do tomu dokumentów „W obliczu Zagłady. Rząd RP na uchodźstwie wobec Żydów 1939-1945” pod red. Piotra Długołęckiego. Publikacja ukazała się w 2021 roku nakładem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Tom W obliczu Zagłady. Rząd RP na uchodźstwie wobec Żydów 1939-1945 jest publikacją towarzyszącą serii wydawniczej Polskie Dokumenty Dyplomatyczne. Zawiera on 554 archiwalne dokumenty (jak i wiele innych cytowanych w przypisach), które ilustrują działania polskiego rządu na uchodźstwie wobec ludności żydowskiej w czasie drugiej wojny światowej.
Prezentowane archiwalia ukazują systemowość i masowy charakter działań polskiej służby dyplomatyczno-konsularnej w sprawie pomocy i ratowania Żydów, podejmowanych we wszystkich fazach wojny. Przybliżają aktywność zarówno prezydenta, premiera, jak i poszczególnych ministerstw i urzędów, lecz przede wszystkim ukazują stałą pracę polskich placówek dyplomatycznych i konsularnych oraz przedstawicielstw pomocowych Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i Polskiego Czerwonego Krzyża.