„Marsz Śmierci” z obozu koncentracyjnego KL Stutthof

Konzentrationslager Stutthof był pierwszym i najdłużej działającym hitlerowskim obozem koncentracyjnym funkcjonującym na terenach okupowanej Polski. Został założony już 2 września 1939 roku. Tego samego dnia przybył na miejsce pierwszy transport z polskimi więźniami aresztowanymi tuż po rozpoczęciu wojny, głównie na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Dzień, który przeszedł do historii jako ostatni dzień II wojny światowej w Europie był również ostatnim dniem funkcjonowania KL Stutthof, który został wyzwolony w nocy z 8 na 9 maja 1945 roku przez oddziały wojskowe 48. Armii 3. Frontu Białoruskiego. Według szacunków w latach 1939-45 do obozu trafiło łącznie około 110 tys. osób z 27 państw europejskich oraz USA, z czego życie straciło około 65 tys.

Kilka słów o samym obozie

Obóz został przez Niemców zlokalizowany w odległości 36 km od Gdańska, na terenie niewielkiej wioski Sztutowo (niem. Stutthof) położonej u nasady Mierzei Wiślanej. Obóz w Stutthofie przez pierwsze lata oficjalnie był obozem jenieckim, jednak niezależnie od stosowanej w różnych okresach istnienia obozu nomenklatury od samego początku swojego istnienia był obozem koncentracyjnym. Jego rola, warunki egzystencji więźniów i ich traktowanie nie różniły się od innych miejsc tego typu, a takiej kwalifikacji powinna przesądzać praktyka funkcjonowania. Jako pierwsi do obozu trafiali przedstawiciele polskiej inteligencji oraz działacze gdańskiej Polonii, a więc jednostki kwalifikowane jako „szczególnie niebezpieczne” dla III Rzeszy. W 1944 roku KL Stutthof został włączony do planu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, co z punktu widzenia historii obozu wiąże się również ze zmianą jego kwalifikacji na obóz zagłady.

Ewakuacja lądowa, czyli Marsz Śmierci

W lipcu 1944 roku Armia Czerwona przekroczyła Bug i wyzwoliła wschodnią część terytorium Polski. Prusy Wschodnie i Pomorze Gdańskie znajdowały się w sąsiedztwie aktywnie przesuwającej się linii frontu, co zmotywowało Niemców do stosowania taktyki „martwej i spalonej ziemi” oraz do planu ewakuacji ludności. Plan obejmował całą ludność, wliczając w to nie tylko Niemców, ale również robotników przymusowych i rolnych. Ludność ta miała w dalszym ciągu zapewnić Trzeciej Rzeszy darmową siłę roboczą. Reichsführer Heinrich Himmler nakazał ewakuację zagrożonych wyzwoleniem obozów koncentracyjnych i przetransportowanie więźniów do obozów oddalonych od linii frontu, co w praktyce oznaczało na zachód. Już wczesną jesienią 1944 roku rozpoczęto palenie dokumentacji obozowej Stutthofu w lesie niedaleko obozu. 12 stycznia 1945 roku rozpoczęła się zimowa ofensywa Armii Czerwonej. Duża szybkość posuwania się wojsk radzieckich zmusiła władze KL Stutthof do zintensyfikowania działań likwidacyjnych. Ustalono, że ewakuacja Stutthofu odbędzie się pieszo do oddalonego o 140 km Lęborka. Plan określał trasę ewakuacji: z obozu głównego miała prowadzić przez Mikoszewo, Cedry Wielkie, Pruszcz Gdański, Straszyn, Łapino, Kolbudy, Niestępowo, Żukowo, Przodkowo, Pomieczyno, Luzino, Godętowo do Lęborka. Przewidywano, że marsz potrwa około 7 dni. Nie określono dokładnej liczby ewakuowanych – miała objąć wszystkich więźniów obu płci, za wyjątkiem niezdolnych do marszu ciężko chorych lub grupy niezbędnej do likwidacji pozostałości po obozie. W przededniu wymarszu w obozie macierzystym i we wszystkich filiach Stutthofu znajdowało się jeszcze 46 718 osób, w tym 22 521 w podobozach. Biorąc pod uwagę wytyczne zawarte w rozkazie, który określał wielkość kolumny na 1000 osób, można oszacować, że w ewakuacji lądowej wzięło udział około 11 000 więźniów.

 Tragiczny bilans

Cele marszu ewakuacyjnego zostały zrealizowane w niewielkim stopniu. Przed wymarszem więźniowie otrzymywali niewielkie racje żywnościowe. Skrajnie wygłodzeni i wynędzniali, nie zdając sobie sprawy z czekającego ich wysiłku, zjadali często wszystko od razu, maszerując później bez jedzenia. Ostatecznie kolumny składały się w dużej mierze z wycieńczonych i osłabionych pobytem w obozie więźniów lub chorych, którzy nie ujawnili wcześniej swoich dolegliwości. Więźniowie bali się pozostać w obozie w obawie przed egzekucją w czasie likwidacji jednostki. Co było do przewidzenia, warunki pogodowe okazały się niemal niemożliwe do zniesienia. Kolumny przebywały dziennie ponad 20 km w temperaturze -20 stopni. Postoje były realizowane przypadkowo i nieregularnie, o odpoczynku nie było mowy. Śmiertelność była ogromna wskutek niezwykle trudnych warunków, skrajnego wyczerpania, braku żywności, wody i podstawowej opieki lekarskiej. Szacuje się, że w ciągu 46 dni liczonych od 25 stycznia i wyprowadzenia kilkutysięcznej grupy z obozu w Stutthofie, do 12 marca – wyzwolenia eskortowanych więźniów przez wojska radzieckie na trasie powtórnej ewakuacji w stronę wybrzeża w okolicy Wejherowa i Pucka – śmierć poniosło ponad 5500 wszystkich uczestników Marszu Śmierci. Jego trasa była usiana dobitymi z karabinów eskorty SS więźniami, którzy upadając z braku sił, byli skazani na śmierć. Duńczyk Martin Nielsen wspomina: „Wlekliśmy się w górę coraz wyżej. Wzdłuż drogi leżeli martwi nasi towarzysze z poprzednich kolumn. Widok był zawsze taki sam: pasiasta kurtka, pasiaste spodnie, nagie chude dłonie i rana od kuli na karku, która czasem była tak wysoko, że wierzch czaszki był wyrwany”. Marsz Śmierci był niewątpliwie jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach obozu i ostatnich miesięcy okupacji niemieckiej na Pomorzu. Ofiar z pewnością byłoby więcej, gdyby nie miejscowa ludność, która ryzykowała życiem, aby dostarczyć więźniom żywność, ciepłe posiłki oraz ułatwiając im ucieczki. Przykład takiej sytuacji przytacza w swoich wspomnieniach polski były więzień Wacław Mitura: „Kiedy pędzono nas przez wioski kaszubskie, miejscowa ludność spontanicznie spieszyła z pomocą. Kobiety wynosiły chleb w koszykach, gorącą kawę w wiadrach lub kanach i inne wiktuały. Lecz eskortujący esesmani nie zezwalali, by nam to podano. Ludności cywilnej nie wolno było nawet zbliżać się do nas. A kiedy kobiety wbrew zakazom eskorty pchały się wprost do więźniów z wiadrami gorącej zupy, a zgłodniali podstawiali miski lub kubki, esesmanów ogarnął szał. Żołdacy wyrywali z rąk kobiet wiadra z zupą, wylewając ją i depcząc nogami. Lecz i to nie pomogło, zaczęto więc bić kobiety kolbami i strzelać na postrach. Te, które miały chleb w koszykach nie ulękły się. Podbiegały do kolumny i rzucały ponad głowami eskorty kromki chleba, po które z gestem nieopisanej rozpaczy wyciągały się setki rąk.”

Zdjęcie tytułowe: wieża strażnicza w KL Stutthof na współczesnej fotografii (Wikipedia, domena publiczna).

Bibliografia:
Ciechanowski K., Chrzanowski B., Drywa D., Ferenc E., Gąsiorowski A., Gliński M., Grabowska J., Grot E., Orski M., Steyer D., Steyer K., 1988. Stutthof, hitlerowski obóz koncentracyjny, Warszawa.
Grabowska J., 1992. Marsz śmierci. Ewakuacja piesza więźniów KL Stutthof i jego podobozów 25 stycznia- 3 maja 1945, Gdańsk.
Grot E.M., 2015. Ewakuacja morska więźniów KL Stutthof przez Rugię do Danii w 1945 r., Muzeum Stutthof w Sztutowie.
Orski M., 1995. Ostatnie dni obozu koncentracyjnego Stutthof. Styczeń- maj 1945, Gdańsk.

Aleksandra Jaszczurowska – studentka Wydziału Archeologicznego (archeologia) oraz Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych (europeistyka) Uniwersytetu Warszawskiego. Członkini Studenckiego Klubu Międzyepokowych Badań Historycznych (SKMBH). Z zamiłowania zajmuje się genealogią oraz historią- w szczególności XX wieku; historią II wojny światowej oraz państw totalitarnych tamtego okresu. Jej prywatną misją jest zbieranie i przekazywanie wiedzy dotyczącej Holokaustu oraz zbrodni przeciwko ludzkości dokonywanych przez III Rzeszę oraz ZSRR w czasie II wojny światowej i po 1945 roku.